Podcast: Play in new window | Download | Embed
Zaskubskrybuj Apple Podcasts | Google Podcasts | Spotify | Email | RSS
Jak wygląda rynek podcastów w liczbach w 2021 roku? Ile z podcastów to tak naprawdę podcastowe zombie? Australia proponuje: dostęp do mediów społecznościowych tylko z dokumentem tożsamości. Już ponad 2/3 wyszukań w Google’u to „zero clicks”. Ewolucja funkcji search w Google’u – kto na tym korzysta, kto traci?
Apple pochwalił się niedawno tym, że w jego aplikacji Apple Podcasts dostępnych jest już ponad dwa miliony podcastów. To imponujący widok, ale natychmiast znaleźli się analitycy, którzy przyjrzeli się statystykom Apple’a. Okazało się, że diabeł tkwi w szczegółach. Otóż spośród dwóch milionów podcastów dostępnych w aplikacji Apple Podcasts ponad 1/4 z nich ma na koncie tylko jeden odcinek. Gdy przyjrzeć się tym danym okazuje się, że podcastowa rzeczywistość wcale nie wygląda tak kolorowo. Raport przedstawiony przez Amplify Media pokazuje dużo więcej zaskakujących danych na temat rynku podcastów na świecie. W tym odcinku Premedytacji analizujemy szczegółowo ten raport i zastanawiamy się, jaka przyszłość czeka podcasty w rzeczywistości, którą od niedawna bardzo zachłannie zawłaszcza nowy format social live audio, na czele z głównym przedstawicielem tego trendu, czyli aplikacją Clubhouse i wszelkimi jej „podróbkami”. Czy podcasty sobie poradzą?
Drugi temat to niecodzienna australijska propozycja dotycząca zmiany zasad korzystania z social mediów. Zakłada ona, że osoby chcące korzystać z Facebooka czy Twittera musiałyby przedstawić odpowiedni dowód tożsamości. To miałoby zapobiegać powszechnym zjawiskom, które stały się zmorą mediów społecznościowych – trollingowi, hejtowaniu czy stalkingowi. Czy wyeliminowanie możliwości tworzenia fikcyjnych czy anonimowych kont pomogłoby w likwidacji tego zjawiska? Czy też wspomniane zjawisko to nieodłączna część rzeczywistości kreowanej przez social media i nie da się im zapobiec?
Zjawisko „zero-clicks” w Google’u: kto na tym korzysta, kto traci?
I wreszcie sprawa trzecia: od kilku lat obserwujemy rosnące zjawisko „zero clicks” w Google’u. Na czym to polega? Mówiąc w największym skrócie: użytkownicy wpisują do wyszukiwarki jakieś hasło i na tym kończą. swoje poszukiwania. Nie wykonują żadnego działania. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że zmieniła się rola Google’a.
Na początku ten serwis chciał być dla użytkowników czymś w rodzaju bramy do internetu. Dzisiaj coraz częściej staje się dla nich stacją końcową.
Oferuje pakiet podstawowych informacji, które dla wielu użytkowników są w zupełności wystarczające. Szukasz numeru telefonu do ulubionej pizzerii? Google wyświetli ci to na stronie wyszukiwania, tak byś nie musiał/nie musiała wchodzić na stronę restauracji, wraz z informacją, czy lokal jest otwarty. Oszczędność czasu jest bezdyskusyjna. Chciałbyś wiedzieć, jaka jutro będzie pogoda? Google (a także głośnik Google Home) poda ci tę informację. nie musisz odwiedzać żadnego serwisu informacyjnego. Chcesz sprawdzić, jak zrobić naleśniki? Google wyświetli ci sprawdzony przepis w kilku prostych krokach – zassany ze strony osoby czy wydawcy, który ten przepis opracował.
Zero clicks dominują szczególnie w przypadku wyszukiwań na telefonach (ponad 3/4 zapytań kończą się brakiem kliku). Dla firm to sytuacja zdecydowanie korzystna – dużo łatwiej w ten sposób kierować klientów do swoich produktów i usług. Dla wydawców przeciwnie – zero clicks to ewidentna strata. Dane pokazują, że liczba organicznych CTR-ów w Google’u stopniowo rośnie, ale szybciej rośnie liczba „zero clicks”. Czym zakończy się ten proces? Jeśli Google stanie się stacją końcową dla zapytań użytkowników, kto będzie dostarczał treści, które trafiają do takich elementów stron z wynikami wyszukiwania jak Rich Snippets czy Knowledge Graph? Temu tematowi poświęciliśmy trzecią część tego odcinka Premedytacji.